My nadal w dwupaku.
Z jednej strony to się cieszę, bo ciągle jeszcze tyle rzeczy mam do zrobienia, ale jak wczoraj leżałam podpięta pod ktg to taka sobie myślałam, że skoro już jestem w szpitalu to mogłabym urodzić i jak najszybciej wrócić do domu już z Maluszkiem.
Leki Mikołaja jakoś słabo działały i znów byłam z nim u lekarza. Dostał skierowanie do poradni urologicznej, ale u nas takiej na kasę nie ma. Prywatnie byliśmy na usg już po 3 godzinach. Na szczęście z nerkami wszystko ok i jedyne co choruje to pęcherz. Dostał silniejsze dawki leków i dodatkowo paracetamol. Niestety raczej bez antybiotyku się nie obędzie, bo lepiej jest dopóki paracetamol działa a jak przestaje to jest jak było.
Wizyta dzisiaj po południu to zobaczymy.
Szkoda tylko, że tak późno zaczęliśmy leczenie, ale co chwile miał robione badanie moczu i posiew i wszystkie wyniki były książkowe, a On humor miał znakomity i nie gorączkował, więc nawet jego lekarka nie podejrzewała nic poważnego i zalecała żurawit.
Oby jak najszybciej Miki wyzdrowiał bo już nie mam siły patrzeć jak się bidulek męczy.
Brak komentarzy :
Prześlij komentarz