środa, 30 stycznia 2013

Na wykończeniu

Kurcze!!!
Ostatnio czas tak szybko biegnie a ja na nic nie mam czasu i z niczym się nie wyrabiam.
Powoli mam tego dosyć.
Jestem coraz bardziej sfrustrowana.
W weekend mam dwa najgorsze egzaminy a jeszcze nawet nie zaczęłam się uczyć, w sumie to nawet notatek jeszcze nie skompletowałam.
Niestety ostatnio nie mogę liczyć na żadną pomoc.
K. w pracy codziennie do wieczora:/
Najbardziej jednak zabolały mnie słowa mamy: "Jak to nie masz kiedy się uczyć. Przecież cały czas siedzisz w domu. Przecież wiem jak to jest, też wychowywałam dzieci, a jakoś na wszystko miałam czas"
I to powiedziała kobieta, która też "siedziała" w domu z dziećmi. Tylko, że razem z nią "siedzieli" jej niepracujący teściowie.
A ja już na prawdę powoli zbliżam się do granic mojej wytrzymałości, a potrzebuję tylko kilku godzin dla siebie:/

piątek, 25 stycznia 2013

27 tydzień- krzywa cukrowa

No i mamy 27 tydzień:)


Co tam u Maluszka dowiem się dopiero w przyszłym tygodniu, ale sądząc po jego ostatniej aktywności chyba ma się całkiem dobrze. Mały ćwiczy całymi dniami a najintensywniej około północy.
Ja czuję się też raczej ok, tylko gdzieś kondycja mi się zapodziała, bo wejście bez przerw na odpoczynek na drugie piętro stało się wyczynem;)
Trochę mi się zachcianki ciążowe unormowały tzn teraz mam ochotę na wszystko i to w dużych ilościach.
Niestety widać to na wadze, która ostatnio pokazuje +5 kilo, ale chyba tragedii nie ma:)



Krzywa cukrowa


Dzisiaj była na badaniach i oprócz standardowych: moczu i morfologi musiałam zrobić tzw krzywą cukrową.
Badanie przeprowadza się między 24 a 28 tygodniem ciąży.
Do laboratorium trzeba zgłosić się na czczo i po pierwszym pobraniu krwi wypija się roztwór z 75 g glukozy. Nie wiem jak u Was ale u mnie trzeba przyjść z własną glukozą, na szczęście nie jest to duży wydatek bo ok 4-5 zł.
Po wypiciu "soczku" trzeba siąść i spokojnie czekać 2 godziny na następne pobranie krwi.
Dostałam kilka łyków wody w kubeczku na wypadek gdyby zaczęło mi się robić niedobrze i wszystko wypiłam.
Dla mnie to badanie do przyjemnych nie należy. W trakcie picia, żeby nie zwymiotować musiałam myśleć, że jak się tak stanie to w poniedziałek będę musiała badanie powtórzyć,a tego bym chyba nie zniosła. W trakcie czekania trochę mnie mdliło i chwilami robiło mi się słabo ale to było nic w porównaniu z samym wypiciem tego cholerstwa.
Teraz tylko muszę poczekać do poniedziałku na wyniki.
 
Jeżeli Was tez niedługo czeka to badanie to niekoniecznie sugerujcie się moimi odczuciami, bo na niektórych ten ulepek nie robi większego wrażenia.


środa, 23 stycznia 2013

podwójnie kokosowo

Tyle co skończyliśmy obiad a mnie naszła ochota na COŚ.
Tylko sama nie wiedziałam czym to COŚ ma być.
Po przejrzeniu wielu blogów i stron kulinarnych, oraz przeszukaniu szafek, wybór padł na placuszki z mlekiem kokosowym:)
A że puszka mleka była za duża tylko na placuszki, wygrzebałam z zamrażarki jagody i zrobiłam koktail kokosowo jagodowy.
Czuję się usatysfakcjonowana i bardzo zakokosowana;)
Przynajmniej na dzisiaj;)

wtorek, 22 stycznia 2013

chroniczny brak czasu

Ostatnio dni przeciekają mi przez  palce.
Niby nic nie robię, a na wszystko brakuje mi czasu:/
A tyle rzeczy do zrobienia.
Na szczęście jak na razie wszystkie zaliczenia i egzaminy do przodu, ale najgorsze dopiero przede mną. 2 i 3 lutego mam bardzo ciężkie egzaminy:/
No i czeka mnie spotkanie z promotorem. Potrzebuję od Niego wpis, tylko nie mam nic w zamian- ani słowa pracy:/
 


sobota, 19 stycznia 2013

sesja

I zaczyna się następna sesja.
I jak co semestr brakuje mi na wszystko czasu.
Już 2 egzaminy za mną, zostały jeszcze 4 i 3 zaliczenia:/
A motywacji brak:/

wtorek, 15 stycznia 2013

kuchenne zakupy

Kuchnia już zamówiona:)))

Musimy jeszcze wybrać blat, bo ten co wybraliśmy, przestał nam pasować do koncepcji. 
Jeszcze nie wybraliśmy uchwytów, ale to możemy wybrać jak kuchnia będzie prawie gotowa.
Już nie mogę się doczekać efektu.
Najchętniej już dzisiaj bym wszystko w kuchni spakowała i wyrzuciła stare meble.

Powoli zaczynamy gromadzić sprzęty i dodatki.
Jak na razie mamy:
-okap

-zlew

-zamówione płytki, dosyć trudno pokazać jakie są z rzeczywistości, bo są białe w białe perłowe prążki i na zdjęciach tego nie widać

piątek, 11 stycznia 2013

24 tydzień

Na wizycie ginekolog mnie pocieszył.
Podobno z szyjka już wszystko ok:)
Maleństwo też ma się bardzo dobrze:)
Waży już ponad pół kilo i ostatnio jest bardzo ruchliwy.
Kopie jak najęty, nie tylko wieczorami ale i w najmniej spodziewanych momentach.
Na tej wizycie potwierdziło się: będziemy mieli drugiego synka:)



Miki już nie rozmawia z dzidziusiem tylko z młodszym bratem i z duma powtarza: "esem staszym batem" :)

środa, 9 stycznia 2013

Domowy syrop na kaszel

Nadal nie dostałam się do lekarza, ale zrobiłam syrop przeciwkaszlowy.
Przepis dostałam od mamy, ale na necie jest bardzo dużo tego typu przepisów i większość różni się tylko trochę proporcjami.
Ja robiłam tak:
1 cytryna
1 główka polskiego!!!czosnku
2 łyżki miodu
1 szklanka przegotowanej chłodnej wody
Wszystko wymieszać w słoiku i odstawić na dwie doby w ciemne miejsce, w temperaturze pokojowej.
Po odstaniu przecedzić i trzymać w lodówce.


Pijemy z K. wieczorem po dwie łyżki, a rano piję tylko ja też dwie łyżki. 
Jak nas choróbsko puści zamierzamy pić po łyżce, tan na odporność.
Smak na do przełknięcia, dosyć ostry czosnkowy ale nie aż tak jak można się spodziewać po całej główce czosnku.
No i szukamy sposobu, żeby zabić czosnkowy zapaszek:/ 
Podobno trzeba przegryźć natkę pietruszki ale jeszcze nie próbowaliśmy.


wtorek, 8 stycznia 2013

w przychodni

Wczoraj próbowałam dostać się do lekarza.
Niestety poległam.
Nie zostałam przyjęta.
Brak numerków:/
To co tam się działo przeszło moje najśmielsze oczekiwania. Wszyscy źli, krzyczeli a wręcz wrzeszczeli na siebie. Lekarze nie w lepszych humorach i wcale się nie dziwię, bo czekając w kolejce usłyszałam jak jedna pani, która już miała numerek, mówiła do drugiej, że przyszła zobaczyć czy jest zdrowa, bo czuje się dobrze ale wszyscy wokół chorują. 
Normalnie ręce opadają.
Dzisiaj moja lekarka przyjmuje w tych samych godzinach jak mam wizytą u ginekologa, więc też nie pójdę. 
Najwcześniej juto, ale nie bardzo mam co z Mikim zrobić.
A najbardziej to mi ciśnienie skoczyło jak wróciłam z przychodni i w jakichś wiadomościach mówili, że grozi epidemia grypy, bo ludzie nie chcą się leczyć:/

niedziela, 6 stycznia 2013

kuchenne inspiracje

Ale mnie katar męczy:/ 
Już nie wiem co mam z tym zrobić.


Na szczęście humor mi dopisuję.

Wczoraj był facet i zrobił wstępny projekt i wycenę naszej nowej kuchni. 
W przyszłym tygodniu ma przyjechać i już wszystko mamy ustalić dokładnie i pozostanie najgorsze, czyli czekanie.
Sama dokładnie jeszcze nie wiem jak ta kuchnia ma wyglądać, ale ma być jasna. Górne półki białe z połyskiem a dolne i blat w kolorze jasnego drewna.

Inspirowałam się tymi zdjęciami:


Ale to tylko taka luźna inspiracja. U nas na pewno nie będzie wyspy.

piątek, 4 stycznia 2013

Mamoko

Juz chyba wszyscy pisali o tych książkach, więc napiszę i ja.
Tak zachęciły mnie Wasze opinie na blogach, że Miki dostał książkę Miasteczko Mamoko od Mikołaja:)
Od samego początku raczej przypadła Mu do gustu, ale teraz po miesiącu użytkowania to jest jego ulubiona książka. Każdego dnia odkrywa w niej coś nowego i za każdym razem ogląda ją z takim samym zaciekawieniem.
Na początku wyszukiwaliśmy jabłek, których wszędzie pełno, no i różnych innych rzeczy i zwierzątek.
Teraz zaczynamy opowiadać historyjki.
Książka naprawdę jest godna polecenia.
Na Mikiego czeka już następna książeczka z tej serii, tym razem o cyferkach:)


czwartek, 3 stycznia 2013

leczenia ciąg dalszy

Antybiotyk Mikiemu odstawiliśmy. Wczoraj już nie dostał.
To był najgorszy lek z jakim miałam kiedykolwiek do czynienia. 
Nie dość, że raczej nie było poprawy, to jeszcze masa skutków ubocznych: biegunka, wymioty, całkowity brak apetytu, skoki temperatury( raz prawie 40 a za chwilę 36 z małym hakiem) no i na koniec wysypka  na policzkach i brodzie od uczulenia. A najgorsza była Jego reakcja gdy chcieliśmy Mu go podać, normalnie histeria, a ja mam teraz wyrzuty sumienia, że Go tak katowaliśmy.
Dzisiaj byliśmy w naszej przychodni, niestety nie u naszej lekarki, bo do niej się dostać ostatnio to graniczy z cudem. Trafiliśmy do takiej średnio sympatycznej, z którą mieliśmy już niemiłe doświadczenia. 
No ale trudno.
Podobno zapalenia oskrzeli już niema:)
Miki dostał syrop przeciwbakteryjny na doleczenie i ma być dobrze:)))


A ja jeszcze poprzedniego przeziębienia nie wyleczyłam a już mnie coś następnego bierze:/
Kupiłam dzisiaj Prenalen i nadal leczę się domowymi sposobami.

Jak do następnego tygodnia mi nie przejdzie to chyba wybiorę się do lekarza, ale po tym co dzisiaj tam widziałam to w najlepszym przypadku zyskam kilka siniaków a w najgorszym to mnie stratują:/

wtorek, 1 stycznia 2013

Sylwester 2012

Miało być zupełnie inaczej.
Byliśmy w kilka dzieciatych par umówieni u jednych w domu.
Fajne towarzystwo, dzieciaki w podobnym wieku.
Ale się pochorowaliśmy i spędziliśmy wieczór w trójkę:)
Nie my jedni, bo pochorowała się większość towarzystwa:/
Zapowiadało się bardzo fajnie, mogliśmy sobie pobyć tylko sami ze sobą, ale około 20 Miki dostał 39,9 stopni gorączki i resztę wieczoru spędziliśmy na zbijaniu temperatury. Na szczęście w miarę szybko to się udało.
Dla Mikołaja wielką atrakcją były fajerwerki, które były wszędzie wokół na długo przed północą. Tych "właściwych" nie doczekał.


Dzisiaj gorączki raczej niema, zobaczymy jak będzie w nocy. 
Mam nadzieję, że powoli zaczyna się poprawiać, bo już nie mam serca dawać Mu tego okropnego leku.

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...