wtorek, 9 grudnia 2014

Piernik staropolski

Zapomniałam się pochwalić,  a u mnie w lodówce dojrzewa piernik staropolski :-D
Już któryś raz go robię z tego tego przepisu i zawsze  wychodzi znakomity.
W tym roku już trochę za późno, ale polecam zanotować na przyszły rok.

poniedziałek, 17 listopada 2014

Mamy 4-latka

Podczas mojej niebytności na blogu trochę się działo.

Najważniejszym wydarzeniem dla nas wszystkich była wizyta w klinice, bo okazało się, że Miki już może jeść jajko:)))

Mleko i orzechy nadal zakazane, ale jest nam już o wiele prościej:)

Drugim ważnym wydarzeniem były czwarte urodzimy Mikołajka.Było to dokładnie miesiąc temu.

Jeju, mamy w domu strasznie rozgadanego czterolatka.

Poza Jego rozgadaniem, które bardzo lubię ale czasami mam serdecznie dość, uwielbiam słowotwórstwo.
Po prostu nie mogę wyjść z podziwu jakie można wymyślić np.: "tata idł śpić"(tata poszedł spać).

Impreza urodzinowa odbywała się dwa razy.
Pierwszy raz prawie w dzień urodzin, na sali zabaw z kolegami i koleżanką, a drugi w weekend u dziadków.

Oczywiście ważniejszy był pierwszy raz, bo dziadkowie to nie umieją tak szaleć jak koledzy i nie mają tak zwariowanych pomysłów, jak wyścigi jeździkami po dmuchańcu, które bardzo szybko zostały zakończone upadkiem jubilata. Na szczęście obyło się bez większej kontuzji i skończyło chwilą płaczu.





No i oczywiście na pierwszej imprezie tort też był fajniejszy, bo trochę przypominał ulubionego superbohatera. 


A Wy zgadniecie jakiego;)?

Pierwszy raz miałam do czynienia z masą cukrową. Pierwszy raz taka masę robiłam i pierwszy raz kupiłam barwniki w spożywczaku.
Drugi raz na pewno zabiorę się do tego trochę inaczej. Kupię gotowa masę w odpowiednich kolorach, albo kupię porządne barwniki. Tort miał wyglądać inaczej, ale ze względu na to, iż z użyciem niebieskiego barwnika wyszła masa w kolorze smurfowym, to nie wykorzystałam go i został mi do dyspozycji czerwony i biały, to wyszło jak wyszło.

Ale i tak jestem zadowolona, głównie dlatego, że Miki był zadowolony:)

Oczywiście masa cukrowa jest mega słodka i dla mnie nie do przełknięcia, ale niektóre dzieciaki wszamały wszystko.

Dla dziadków tort miał być smaczny a nie wyglądać, więc masy cukrowej nie używałam. Chciałam zrobić tęczowy z białym kremem, ale wiecie marne barwniki i tak dalej;) więc był całkowicie zwykły.



czwartek, 6 listopada 2014

Jestem, jestem:)))

Zagląda tu jeszcze ktoś?
Bo ja ostatnio zaniedbałam to miejsce strasznie, ale pochłonęło mnie życie;)
Czasami siadam wieczorem i podczytuje co tam u Was ale do napisania zebrać się nie mogłam.

Co się u mnie działo podczas nieobecności?
W sumie to dużo i nic.
Po prostu codzienność.

Z najważniejszych blogowych wydarzeń to jestem też już na Facebook, więc jak już się ogarnę i zbiorę to tam też częściej będą się pojawiały jakieś znaki życia od nas. 

Także zapraszam do nas TUTAJ.

środa, 24 września 2014

Jesień

Od wczoraj oficjalnie mamy już jesień.



Jesień przywitała nas deszczem i pluchą a my ją tradycyjnie już katarem i inhalatorem.

Na szczęście tak jak dzisiaj pogoda się zmieniła to i nasze samopoczucie uległo poprawie.

Taką jesień ja dziś  uwielbiam.
Słoneczną, kolorową ale i z takim charakterystycznym zapachem jesieni:)

Tak więc pora na spacer:)

piątek, 12 września 2014

Mapa Mizielińskich: Polska-25 lat wolności

Już od dzisiaj na stronie https://mapa.premier.gov.pl/ można zamawiać bezpłatnie mapę Polski-25 lat wolności.

Mapa ta jest autorstwa A. i D. Mizielińskich.

Mapy można zamawiać do 11 listopada i osoba fizyczna może zamówić do 3 sztuk, więc można zamówić przy okazji i sąsiadce.


Ja już zamówiłam dla chłopaków:)
A wy zamawiacie?


czwartek, 11 września 2014

Rozkładane łóżko piętrowe

Ostatnio większość wolnego czasu spędzam na przeglądaniu sieci w celu wyszukania jakichś fajnych mebli do pokoju chłopaków.

Na dniach przyjedzie nasz stolarz i będziemy zamawiać szafę.

Z braku miejsca docelowo stanie u nich łóżko piętrowe. 

Jak na razie najbardziej do gustu przypadło nam to:
zdj. tu

Macie jakieś doświadczenie z takim łóżkiem, lub innym piętrowym dla dzieci?


W trakcie wyszukiwania łóżka trafiłam na takie cudo:

zdj. tu
 
Na początku moim zachwytom nie było końca i chciałam od razu(a było koło północy) jechać, szukać i kupować.

Jednak teraz po dłuższym zastanowieniu to chyba bałabym się, że ten mechanizm kiedyś zawiedzie i łózko samo się złoży wtedy kiedy nie będzie trzeba.

Gdyby mi ktoś dał gwarancję, ale taką na bazilion%, że nie zawiedzie to już dzisiaj bym po nie jechała, choćbym miała na plecach je przytargać, a tak to pozostaniemy przy naszym zwyklaku. 

wtorek, 9 września 2014

Pyszne drugie śniadanie

Ostatnio przepadłam i codziennie mogłabym jeść  jogurt grecki z owocami.
Normalnie nie mogę patrzeć jak sobie tak stoi bezczynnie w lodówce;)
Takie połączeni smaków to dla mnie niebo w gębie.


Jeśli lubicie cynamon to pewnie i Wam przypadnie do gustu.
Potrzebny jest jogurt grecki, u mnie mały kubeczek, cynamon-ile się sypnie;), łyżeczka miodu i brzoskwinia lub nektarynka.
Najczęściej jadam na drugie śniadanie ale i na kolację nie pogardzę:)

piątek, 5 września 2014

Weekend w Zatorze

Pierwszy tydzień przedszkola właśnie dobiega końca.

Jak Wasze dzieciaki odnalazły się w przedszkolno-szkolnej rzeczywistości po wakacjach?

Miki zachowywał się tak jak gdyby nie było wakacji, tylko jakby wrócił do przedszkola po weekendzie, czyli bardzo dobrze. Czuje się tam jak w domu i nie chce wracać do domu:)))


Przedszkole przedszkolem ale ja chciałbym jeszcze na chwile wrócić do wakacyjnych klimatów.

Nasze plany wakacyjne niestety nie doszły do skutku. K. przekładał urlop trzy razy a w rezultacie z ostatniego terminu też musiał zrezygnować.

Ja z chłopakami trzy po tygodniu razy byłam u mamy a raz Miki sam na tydzień tam został, więc bardzo się nie nudziliśmy, jednak postanowiliśmy sobie chociaż w małym stopniu zrekompensować brak urlopu i na ostatni weekend wakacji wyjechaliśmy.

Byliśmy w Zatorze a dokładniej w Zatorlandzie, i choć wyjazd był bardziej nastawiony na atrakcje dla dzieci to i my się nie nudziliśmy.
Cały ośrodek podzielony jest na parki tematyczne: owadów(był brzęczący komar i motyl ruszający skrzydłami); dinozaurów(niektóre z figurek ruszały się,wydawały dźwięki a jedna nawet sikała); mitologi(można było skorzystać z rejsu gondolą pomiędzy posągami i wysłuchać nagrania o mitach, a co godzinę był taniec fontann); bajek i stworzeń wodnych; lunapark i dom do góry nogami( rany, jak mi się tam w głowie kręciło). 

My zwiedzanie rozłożyliśmy sobie na dwa dni. Park bajek był zaraz przy domku, w którym nocowaliśmy więc to jego zostawiliśmy na niedzielę, a całą resztę obskoczyliśmy w sobotę.

Zapraszam na kilka zdjęć z naszego wyjazdu i szczerze mogę polecić  taki wyjazd każdej rodzinie.






















czwartek, 28 sierpnia 2014

Powrót do przedszkola

Witajcie po długaśnej przerwie.

Przerwa była nie zamierzona, tak jakoś samo wyszło, chyba bardziej z braku chęci niż czasu, bo czasu to nawet trochę miałam tylko jakoś w te wakacje nic nie szło po moich planach i nie umiałam się w tym chaosie odnaleźć.

Ledwo co byliśmy na zakończeniu roku przedszkolnego a tu już wrzesień za pasem.

W tym roku czekamy na szczęście na powrót do przedszkola z wytęsknieniem.

Już nie ma obawy związanej z nową sytuacją, a Miki tak bardzo polubił przedszkole, że już nie może się doczekać kiedy znów tam powędruje:)

O ile w lipcu od przedszkola odpoczywał i rzadko o nim wspominał to już cały sierpień czeka na nie z wytęsknieniem.
Nawet trasy spacerów muszą przebiegać obok przedszkola, by Miki mógł popatrzeć na znajome mury i nawet czasami wypatruje w oknach znajomych twarzy, a wczoraj to nawet był pewien, że jego Pani tam jest i trzeba ją odwiedzić:)))
Ten fakt utwierdził mnie w przekonaniu, że wysłanie pierworodnego w ubiegłym roku do przedszkola to była jedyna dobra decyzja.


Na początku wakacji obiecałam, że napiszę parę słów o pierwszym roku Mikołajka w przedszkolu, więc skoro na okres całych wakacji dopadła mnie blogowa niemoc, to zbliżający się wielkimi krokami nowy rok szkolny będzie dobra okazją aby o tym wspomnieć.
Pamiętam jak dokładnie rok temu byliśmy na dniu adaptacyjnym i jak ciężko Mikiemu było ogarnąć to wszystko.
Nowe miejsce.
Nowi koledzy i koleżanki.
Nowe panie.
I co najważniejsze to całkiem nowa sytuacja, czyli pozostanie samemu z obcymi osobami.

Tak się prezentował nasz przedszkolak rok temu:)


Pierwszy tydzień był...różny.
Miki specjalnie bardzo się nie buntował i chyba nawet trochę chciał chodzić, ale bez łez się nie obyło.
Jego Pani nas uspokajała, że te łzy to tylko przy rozstaniu a cały dzień jest super, ale wiecie i tak to przeżywałam.
Pocieszał mnie też fakt, że gdy Go odpierałam to był wesoły i radosny i codziennie powtarzał, że jutro pójdzie do przedszkola ale też będzie płakał.

Z każdym dniem było coraz lepiej i w drugim tygodniu już zaczęły zanikać łzy przy porannym rozstaniu a w ich miejsce pojawił się grymas przy popołudniowym opuszczaniu kolegów.

Miki w przedszkolu odnalazł się bardzo szybko. Sama nie spodziewałam się, że On raczej stroniący od dzieci na wszelkiego typu placach zabaw, tak szybko odnajdzie się w grupie.
Najbardziej zadziwił mnie jednego ranka, gdy wstał z gorączką i nie mógł iść do przedszkola to się bidoczek  z żalu popłakał.
Po pierwszym półroczu mój synek tak już był tam zadomowiony, że należał do "klasowego gangu" i "grupy trzymającej władzę".
No trochę chłopaka fantazja poniosła i trzeba było przeprowadzić kilka poważnych rozmów, które na szczęście dość szybko przyniosły efekt.
Tak się smykol rozszalał, że bałam się, że będzie pierwszym przedszkolakiem wyrzuconym dyscyplinarnie ;)

Największym problemem dla nas związanym z posłaniem Mikiego do przedszkola były choroby.
Chorzy biliśmy cały czas. Miki przyniósł z przedszkola katar a Wiktor już miał zapalenie oskrzeli a ja tez jakieś dziadostwo. Oprócz tego oczywiście standardowo jelitówki, ospa, wirus bostoński itp, a u nas to wszystko przynajmniej x2, bo bostonkę to i na dziadków i wujków rozprzestrzeniliśmy.

Wielką rolę odegrała kadra przedszkola. Trafiliśmy na naprawdę świetnych ludzi z super podejściem do dzieci i do rodziców.
Ważny dla nas był też aspekt żywienia, ale i tu nie spotkaliśmy się z przeszkodami. Co tylko pani kucharka mogła to przygotowywała w wersji bez mleka, jajka czy orzechów, czasami ja coś donosiłam a czasami dostawał coś innego w zamian.
Gdy kiedyś w rozmowie wspomniałam, że wyniki Mikiego  się pogorszyły to na drugi dzień zarówno dyrektorka placówki jak i kucharka z wielkim przejęciem zapewniały  mnie, że będą jeszcze większa uwagę przykładały do jego diety. Było mi wtedy bardzo miło, bo wspomniałam op tym tak mimo chodem podczas rozmowy na całkiem inny temat.

Patrząc ile dobrego przyniósł poprzedni rok w przedszkolu  to na ten wszyscy czekamy z wytęsknieniem:)))

piątek, 18 lipca 2014

Mój dzień

Ostatni dzień wyzwania u Uli

Dzisiaj mój typowy dzień.

Trochę miałam problem, bo inaczej dni wyglądają w okresie przedszkolnym a inaczej teraz w wakacje. Różne są też dni tygodnia, bo przecież weekend to zupełnie co innego.
I dni letnie od zimowych też znacznie się różnią.

Postanowiłam więc, że pokażę wam jak spędziliśmy wczorajszy dzień.


W okresie przedszkolnym wstawaliśmy wcześniej, tak przed 6, ale też chłopcy, a szczególnie Miki o 20 już spał.

Zmywarkę i  pralkę muszę załadowywać i rozładowywać jak Wiktor śpi bo On koniecznie musi pomagać i do zmywarki wchodzi a do pralki wrzuca wszystko w taki sposób, że nawet nie wiem kiedy(chyba jak mrugam) i już niezłe rzeczy zdarzało mi się tam znajdywać.

Co do kawy to bywa różnie. 
Dzisiaj chyba uda mi się wypić gorącą, ostatnimi dniami dopijałam znienawidzoną zimną:( Brrrrr...:(

Po 23 to zazwyczaj mam czas już tylko dla siebie, lub dla nas:)
Z czytaniem to jest różnie czasem rozdział książki, czasem gazeta ale najczęściej Wasze blogi:)



P.S. Kawy gorącej jednak nie będzie, Wiktor właśnie wstał po 30 minutowej drzemce, więc nawet jak zrobię to i tak pewnie skończy się na zimnej:(((

czwartek, 17 lipca 2014

Dzień 3 i 4

Sama nie wiem jak to się stało, że przegapiłam wczorajszy wpis.
Brakło mi chyba paru chwil na internet i zapomniałam całkowicie.
Dzisiaj trzeba nadrobić zaległości, więc dzisiaj będzie o 10 kontra 10 oraz o tym do czego wracam.







10 kontra 10

Na początek o tym czego nie lubię, żeby skończyć pozytywami.

NIE ZNOSZĘ:
  1.  Zimnej kawy.
  2.  Reklam, a w szczególności tych w tv, po prostu doprowadzają mnie do szału, wiec  ostatnio prawie wcale tv nie włączam.
  3. Zimnych nocy latem.
  4. Wydzwaniających do mnie przedstawicieli  mojej sieci komórkowej, co chwilę maja kolejna super promocję z której koniecznie muszę skorzystać.
  5. Trybu pracy mojego K.
  6. Tego, że ja ostatnio nie mam pracy.
  7. Dni, w których wszystko doprowadza nie do szału.
  8. Ruskich pierogów.
  9. Nowych butów, bo zawsze mnie obetrą.
  10. Kupować spodni, dlatego mam ich bardzo mało i ciągle szukam idealnych.

UWIELBIAM:

  1. Gorącą kawę, koniecznie bez cukru, ale za to z ciachem.
  2.  Czytać, chociaż ostatnio ograniczona jestem czasowo, to nie wyobrażam sobie życia bez książek.
  3. Zimowy wieczór spędzony przy ciepłym kaloryferze z kubkiem gorącej herbaty z miodem i cytryną.
  4. HERBATĘ!!!! (straszna herbatocholiczka ze mnie, może być zielona , earl grey, czerwona, biała czy owocowa, nieważne).
  5. Moich chłopaków.
  6. Czytać synom na dobranoc.
  7. Dni, w których nic nie jest w stanie wyprowadzić mnie z równowagi.
  8. Pierogi (oprócz ruskich;)).
  9. Kupować nowe buty.
  10. Mieć ekstra bieliznę.



Do czego lubię powracać?

Wiele jest takich rzeczy, do których wracam, ale chyba najczęściej jest to muzyka z moich nastoletnich lat.
Czego ja wtedy słuchałam?
Chyba wszystkiego.
Najczęściej jednak wracam do  Republiki, Raz Dwa Trzy, ONA, Nirvany, Guns'n'roses, Metallica, Iron Maiden i wiele innych bo nigdy nie byłam fanką jednego zespołu czy wykonawcy, a wymienić wszystkich to by mi dzisiejszego dnia brakło.

Wracam też do seriali a ostatnio kolejny raz "Sex w wielkim mieście':)




wtorek, 15 lipca 2014

Dlaczego?

Dzisiaj mam napisać o tym dlaczego prowadzę bloga.



Jak zaczynałam pisać to robiłam to trochę z nudów a trochę z samotności.

Byłam wtedy w ciąży z Mikołajkiem i musiałam prowadzić oszczędny tryb życia, co na początku oznaczało leżenie. 
Nudziło mi się wtedy przeokropnie. Dość miałam nawet czytania książek. 

Tak zaczęłam przeglądać różne blogi na początku zagraniczne a później polskie i też chciałam mieć swoje miejsce w sieci. 

Przede wszystkim chciałam mieć miejsce gdzie mogłabym podzielić się z kimś swoim życiem codziennym, bo znajomi powyjeżdżali a K. ciągle był w pracy.
 Blog wtedy był trochę takim moim pamiętnikiem.

W miarę upływu czasu to mnie wciągnęło. 
Dzięki blogowaniu poznawałam wiele ciekawych osób i miejsc, oraz sama mogłam się podzielić swoimi spostrzeżeniami na różne tematy.

Tak już zostało.

Pomimo tego, że czasami piszę częściej a czasami wcale to na tą chwilę nie wyobrażam sobie z tego zrezygnować. 

Related Posts Plugin for WordPress, Blogger...