Nie, to nie jest tytuł kolejnego szoł z gwiazdami na czele.
Chodzi o moich chłopaków, a dokładnie to tych dwóch młodszych, bo tata jak na razie do nich nie dołącza.
Umówili się czy co?
Nie mogą sobie normalnie razem zachorować, tak, żeby matka chociaż raz na jakiś czas nie była uziemiona w domu, tylko trzeba na zmianę?
W tamtym tygodniu Wiktorio doszedł do siebie, to od niedzieli Miki zaniemógł, a że u niego już chyba powoli coś w zdrową stronę ruszyło to Wiktorio dzisiaj kaszlu dostał.
A wiadomo dziecko chore to marudne, a mi już powoli zaczyna cierpliwości brakować, bo ileż można w domu siedzieć i we własnym sosie się kisić?
Ech...moje póki co chorują razem...jednak Wiktoria jakby dłużej...
OdpowiedzUsuńNajlepiej to żeby nie chorowały wcale, ale jak już to lepiej razem
Usuń