Jak ja lubię makowiec:)
Zawsze był w moim rodzinnym domu w święta.
Jakie było moje rozczarowanie, gdy mam powiedziała,że w tym roku go nie będzie.
Po chwili jednak, gdy emocje już opadły, stwierdziłam,że nie ma co rozpaczać tylko trzeba zakasać rękawy i brać się do roboty.
Na nadmiar czasu ostatnio nie narzekam więc musiał to być jakiś makowiec na szybko.
Plan był taki:
Szybko pędzę do sklepu, kupuje ciasto francuskie i gotową masę makową i raz dwa będzie moja pyszność, w lekko odmiennej formie.
Jakież było moje rozczarowanie, gdy się okazało, że wszystkie dostępne masy w okolicznych sklepach były z dodatkiem mleka pod różną postacią.
Ale nie poddałam się tak łatwo, bo jak postanowiłam, że będzie makowiec to musiał być.
Tylko ja pracy miałam trochę więcej, bo masę przygotowałam sama.
Składniki:
Wersja I:
2 opakowania ciasta francuskiego
duża puszka masy makowej
1 jajko do posmarowania- niekoniecznie
Ciasto smarujemy masą makową rolujemy roladę i kroimy na plastry. Ewentualnie można na wierzchu posmarować rozbełtanym jajkiem.
Piec według wytycznych na cieście francuskim.
Wersja II:
2 opakowania ciasta francuskiego
0,5 kg maku
dowolne bakalie i orzechy( u nas niestety zabronione)
100 g masła lub margaryny
1 szkl miodu (ja dałam połowę)
kilka kropel aromatu migdałowego/trochę amaretto
sok wyciśnięty z 1 cytryny/likier pomarańczowy
skórka pomarańczowa
Tak na prawdę to z dodatkami można pokombinować, kto co lubi.
W
oryginalnych przepisach na masę dodaje się jajka, u nas są zakazane,
więc dodałam 3 łyżki budyniu waniliowego,może być również mąka
ziemniaczana.
Mak
zalałam wrzątkiem i pogotowałam ok pół godziny na małym ogniu, od czasu
do czasu mieszałam,żeby nie przywarł. Po odcedzeniu zmieliłam go 3 razy
w maszynce do mielenia mięsa.
Margarynę
rozpuściłam i wymieszałam z miodem, po czym dodałam pokrojone na
mniejsze kawałki bakalie. Dodałam mak, budyń, aromat migdałowy i sok
pomarańczowy i wszystko dokładnie wymieszałam.
Dalej należy postępować jak w wersji I.
Pycha:)
Nie spodziewałam się, że w tym roku będę piekła makowiec. Ten taki trochę oszukany, ale też się liczy:)
A to moi mali pomocnicy.
Zawsze koniecznie muszą towarzyszyć i pilnować czy aby wszystko dobrze jest zrobione;)
P.S. Ja nadal na jedno ucho nie słyszę.
Mikołaj zachorował na ospę.
Tata też załapał jakiegoś wirusa, więc mamy komplet chorowitków na święta:(
Makowiec z ciasta francuskiego a to ci dopiero:D
OdpowiedzUsuńWidzę, ze któryś z chłopców jest alergikiem. Jeśli mogłabym wiedzieć na co? bo mój synek jak na razie na pewno na mleko i niektóre kremy, niestety:(
Choroby i to na święta jeszcze nie zazdroszcze.
Alergikiem jest Mikołaj, to ten starszy, a na co to jeszcze sami nie wiemy, bo o alergii dowiedzieliśmy się po tym jak zachorował na eozynofilowe zapalenie jelit, które często jest wywoływane przez alergię pokarmową. Miki ma taki rodzaj alergii, który nie wychodzi w żadnych testach, więc musimy wyszukać alergen drogą eliminacji i właśnie teraz( już od prawie pół roku) nie je mleka, jaj i orzechów oraz ich przetworów. Jak to się skończy zobaczymy.
UsuńJuż się wszyscy z tą sytuacją oswoiliśmy, więc teraz to już nie jest tak źle.
Ostatnio choroby się na nas trochę uwzięły, ale walczymy dzielnie tylko to trochę denerwująca sytuacja bo od dłuższego czasu nie było takie sytuacji żebyśmy kilka dni wszyscy byli zdrowi.
Może w tym roku trochę od lekarzy odpoczniemy.