Pierwszy raz te jagodzianki upiekłam w ostatnią sobotę i od tamtej pory, czyli niecały tydzień, piekłam je już trzy razy:)
Jejku, jakie one są dobre:)
Moi chłopcy mogliby je jeść na śniadanie, obiad i kolację.
Niestety muszę przyznać, że prawie tak jedzą. Tylko od czasy do czasu przekąszą czymś innym.
No trudno, sezon na jagody jeszcze jest więc trzeba korzystać:)
Ja skorzystałam z TEGO przepisu na bułeczki cynamonowe(które u nas też robią furorę), tylko pominęłam cynamon, no i nie plątałam ich w tak wymyśle supełki.
I tak proporcje składników u mnie wyglądały następująco:
150g miękkiej margaryny bezmlecznej
90g cukru trzcinowego
szczypta soli
2 torebki suszonych drożdzy
500g/ml ciepłego mleka owsianego
850g mąki
1 opakowanie cukru z wanilią
Tak jak w oryginalnym przepisie margarynę utarłam z cukrami a później dodałam resztę składników i wyrabiałam. Po wyrośnięciu ciasta formowałam bułeczki i obficie nadziewałam je jagodami wymieszanymi z cukrem trzcinowym. Odstawiłam do ponownego wyrośnięcia i piekłam kilkanaście minut w piekarniku rozgrzanym do 200°C i z włączonym termoobiegiem.
Myślę, że to, iż w ciągu kilku dni piekłam je 3 razy i za każdym razem znikały w mgnieniu oka, oraz to, że przepis rozdałam kilku osobom jest najlepszą rekomendacją:)
Udało mi się kiedyś podkraść kilka i schować w zamrażalniku, więc jak już sezon jagodowy się skończy to będę jak znalazł:)
o jak ja bym zjadła takie z prawdziwymi jagodami, a nie dostępnymi borówkami ach - pychota
OdpowiedzUsuńU nas jagody na ryneczkach można kupić, więc z tym nie ma problemu:)
Usuńto prawda, że z jagodami, takimi z lasu to całkiem inaczej smakują:)
bardzo lubię jagodzianki
OdpowiedzUsuńPozdrawiam
Zapraszam do mnie: http://karolinakuchmaci.blogspot.com/
PS: Obserwuję i liczę na rewanż
❤