Już od kilku dni się na to zanosiło. Chętnie ćwiczył stanie i pojedyncze kroczki. Wczoraj wieczorem zrobił ich pięć. Dzisiaj kilkakrotnie przeszedł z uśmiechem na ustach( tzn. z głośnym chichotem) pół pokoju, więc mogę już chyba oficjalnie ogłosić: Miki zaczyna chodzić:)))
Brawo! A my wciąż raczki nieboraczki albo tuptusie z mamusią :)
OdpowiedzUsuń